Chłopcy
odśpiewali chyba wszystkie piosenki , którymi podczas naszej podróży raczyło
nas obdarzyć RMF . Po około półtora godzinnej jeździe musiałam zjechać na
stację . Ja poszłam zapłacić , a chłopcy skorzystać z toalety . Wróciłam do
samochodu i czekałam tam na nich . Po około pięciu minutach wrócili do auta.
-Ile
można na Was czekać , gorzej niż z kobietami. –powiedziałam im i uśmiechnęłam
się .
-Nie
marudź , tylko trzymaj kawę.
–odpowiedział mi Igła i podał mi kubek pachnącego napoju.
-Dzięki.
–odpowiedziałam mu i obdarowałam go uśmiechem.
Po
skończonym postoju ruszyliśmy w dalszą drogę . Na szczęście tym razem moi
towarzysze nie śpiewali. Najpierw trochę porozmawialiśmy, a następnie Igła
zasypywał nas kawałami i różnymi anegdotkami ze zgrupowań reprezentacji.
Po
około trzydziestu minutach jego twarz się zamknęła, a po upływie kolejnych
dziesięciu minut zasnął.
-Jak
myślisz długo będzie tak spał? –spytałam Zbyszka.
-Nie
wiem, ale jak dla mnie mógłby spać do samego Rzeszowa. –zaśmiał się ,a w tym
momencie Krzysiek zaczął chrapać. Zaczęłam się śmiać , próbowałam się
powstrzymać lecz nie dałam rady , Zibi do mnie dołączył i po chwili śmialiśmy
się razem . Postanowiliśmy się opanować, ponieważ Bartman stwierdził, że lepiej
go nie budzić.
Droga
do Rzeszowa minęła dość szybko , rozmawiałam trochę ze Zbyszkiem, ponieważ Igła
obudził się dopiero jakieś pięć kilometrów przed dotarciem do celu.
-Który
z Was pierwszy wysiada? –zapytałam chłopców.
-Ja.-odpowiedział
mi Ignaczak.
-A
mógłbyś mi powiedzieć gdzie? –spytałam z uśmiechem. Krzysiek wyjaśnił mi jak
mam dojechać do miejsca jego zamieszkania. Dom miał dosyć duży z pięknym
ogrodem, o który zapewne dba jego żona. Kiedy nasz towarzysz wysiadł zostałam
sama z Bartmanem.
-A
ty mógłbyś mi powiedzieć gdzie mieszkasz? –zapytałam.
-A
co masz zamiar mnie nachodzić? –zapytał z uśmiechem.
-Bardzo
zabawne , bo wiesz jeśli chcesz to możesz wysiąść tutaj.-powiedziałam kiedy
przejeżdżaliśmy koło jakiegoś zatłoczonego przystanku.
-Lepiej
nie , jeszcze jakieś hotki by mnie rozszarpały i co by wtedy było? Takiego
drugiego już nie znajdziesz. – powiedział wskazując na swoją twarz.
-Dobra.
Weź skończ . –powiedziałam śmiejąc się z niego.
-Ok,
ok. Skręć tutaj. –powiedział mi śmiejąc się. –Jesteśmy na miejscu. –powiedział
,gdy wjechaliśmy na jedno z rzeszowskich osiedli.
-Temu
panu już dziękujemy. –powiedziałam i wyłączyłam silnik mojego samochodu.
-Może
w ramach podziękowania wpadniesz na kawę, albo herbatę? –spytał robiąc przy tym
minę zbitego psa.
-A
w sumie to co mi szkodzi i tak powiedziałam Maćkowi, że wrócę wieczorem ,a jest
dopiero czternasta, więc czemu nie. –odpowiedziałam mu.
-No
to zapraszam. –powiedział i wysiedliśmy z samochodu, zamknęłam go ,a następnie
wjechaliśmy windą na trzecie piętro.
Mieszkanie
Zbyszka było urządzone nowocześnie, a zarazem było w nim przytulnie.
-Rozgość
się, tylko nie przeraź się moim bałaganem.-Zibi uśmiechnął się i kazał poczekać
mi w salonie, ponieważ mu iść na chwilę iść do sąsiadki. Usiadłam na czarnej kanapie,
która okazała się bardzo wygodna. Po upływie niecałych pięciu minut drzwi od
mieszkania otworzyły się, a za Zbyszkiem wbiegł mały piesek, przypuszczam, że
York.
-Przepraszam,
że musiałaś na mnie czekać, ale musiałem po niego iść.-powiedział wskazując
palcem na małą psinę.
-Jejku
jaki on jest słodki. –powiedziałam głaszcząc pieska po głowie.
-Bobek.
–powiedział.
-Że
co proszę? –spytałam robiąc przy tym dość dziwną minę.
-On
ma na imię Bobek.-powiedział Zbyszek, a ja wybuchłam nie pohamowanym wybuchem śmiechu.
Zbyszek
zrobił mi herbatę i rozmawialiśmy przez dłuższy czas na różne tematy. Jeszcze
dwa dni temu nie powiedziałabym, że może być tak zabawną i miłą osobą. Wybiła
piętnasta, więc stwierdziłam, że muszę się już zbierać.
-To
do wtorku.-powiedziałam i już chciałam wychodzić kiedy Bartman przemówił.
-Słuchaj,
a może w ramach przeprosin we wtorek to ja Cię odwiozę?- spytał z uśmiechem.
-Nie
obraź się, ale na lotnisko mam zamiar jechać z Maćkiem. –powiedziałam, a z jego
twarzy można było wyczytać rozczarowanie i …smutek?
-Aa.
Ok. To do wtorku. –powiedział i pożegnaliśmy się. Wyszłam przed blok i ruszyłam
w kierunku miejsca, w którym był zaparkowany mój samochód.
_________________________________________________________________________________
Nie jest doskonały, ani długi, ale chciałam Wam po prostu coś dodać :)
Pozdrawiam ;*