-Zgadnij
kto to? – powiedział swoim jakże ciepły i miłym głosem .
Teraz
miałam już stuprocentową pewność kim jest osobnik o dużych dłoniach.
-Zbyszek?
Co ty tu robisz? –odpowiedziałam zaskoczona jego osobą, o on zdjął swoje ręce z
moich oczu.
-Przyszedłem sobie na zakupy. A Ciebie co tu sprowadza?
–zadał mi pytanie.
-Musiałam
się od stresować. – powiedziałam mu i wskazał ręką na moje „łupy”.
-Łoł
. Zaszalałaś, jest jakiś powód? –zapytał z uśmiechem na twarzy.
-A
nic. –ucięłam krótko, nie chciałam, żeby on o tym wiedział. Nie chciałam, aby
ktokolwiek o tym wiedział. –Muszę być przygotowana na wyjazd do Włoch, wiesz
jak to dziewczyny. Właśnie jak ci się układa z Asią? –zapytałam.
-Z
tobą? Chyba dobrze. –odpowiedział uśmiechając się promiennie.
-Nie
z twoją Asią. –wyjaśniłam mu.
-A
szkoda gadać.- uciął krótko i dobry humor się ulotnił.
-Czemu
coś się stało?- zapytałam, wiem nie powinnam, ale od zawsze byłam ciekawska,
ale też lubię pomagać ludziom rozwiązywać ich problemy. Może minęłam się z
powołaniem?
-To
skończony rozdział. –odpowiedział.
-Dobra,
nie wnikam. Poniekąd wiem co czujesz. –powiedziałam i przez moment siedzieliśmy
pogrążeni w ciszy, ale tylko przez moment.
-Co
do wtorku, nadal aktualne? – zapytał.
-Ale,
że co? –udawałam, że nie wiem o co mu chodzi, choć doskonale wiedziałam co miał
na myśli.
-No,
czy czasem nie trzeba cię gdzieś podrzucić? –zapytał robiąc przy tym minę
myśliciela.
-Wiesz,
w sumie plany mi się trochę pozmieniały, więc jeśli masz ochotę przebywać ze
mną przez tak długi czas to czemu nie. –udzieliłam mu jakże wyczerpującej
odpowiedzi.
-A
mam powody, aby się ciebie obawiać? –zapytał z uśmiechem na ustach.
-No
wiesz… chyba raczej nie. –odpowiedziałam mu i uśmiechnęłam się. Zbyszek nie
musiał nic mówić, samą swoją osobą poprawiał mi humor. Przy nim czułam się tak
inaczej, dziwnie.
-Śmiech-
, a może przejdziemy się na jakiś spacer, czy coś? –zapytał podnosząc się z
krzesła.
-Wiesz
najmocniej cię przepraszam, ale muszę pozałatwiać jeszcze kilka spraw.
Obiecałam waszemu trenerowi, że dostarczę mu moje wyniki. Wiesz musi mieć
pewność, że moja psychika nie wysiądzie po tygodniu przebywania z
wami.-powiedziałam śmiejąc się.
-Bardzo
zabawne, przecież my jesteśmy bardzo normalni.- robią przy tym minę
pięciolatka.
-Czy
ja wiem. Spójrz na takiego Winiarskiego, Kurka, albo Igłę, a zresztą co by tu dużo szukać wystarczy być z
tobą sam na sam pięć minut i już można zacząć coś podejrzewać. –mówiłam wciąż
się śmiejąc.
-Humor
to cię chyba dzisiaj nie opuszcza, a może coś piłaś? –spytał spoglądając mi
prosto w oczy.
-Piję
tylko z powodu okazji, a humor owszem nie wiem czemu, ale mi dzisiaj dopisuje.-
odpowiedziałam mu i wyszliśmy z kawiarni.
-A
może podrzucę cię do tego szpitala? –spytał zatrzymując się przede mną.
-Nie.
Nie chcę ci robić kłopotu. –powiedziałam opuszczając obszar centrum handlowego.
-Ale
nie ma żadnego kłopotu. No, wsiadaj. –powiedział i otworzył mi drzwi od strony
pasażera.
Po
drodze do szpitala dużo rozmawialiśmy, a przede wszystkim śmialiśmy się.
Zbyszek wcale nie jest taki jak twierdzą wszystkie dziewczynki. Jest wrażliwym,
a przede wszystkim bardzo zabawnym człowiekiem.
-Poczekasz
tu? Będę za najpóźniej dziesięć minut. –powiedziałam, na co on przytaknął.
Z
perspektywy Zbyszka.
Siedzę
tak pod tym szpitalem i czekam na kobietę, która w tym momencie wydaje mi się
tą jedyną, najważniejszą, tylko mam jeden problem, nie mam zielonego pojęcia
jak jej o tym powiedzieć. Odkąd zobaczyłem ją pierwszy raz ciągle o niej myślę.
Michalska swoim wybrykiem jedynie ułatwiła mi sprawę, bo ostatnio sam coraz
częściej myślałem o tym, aby ją zostawić. Aśka jest inna delikatna, miła,
zabawna, a przede wszystkim bardzo różni się od wszystkich dziewczyn. Tylko czy
jeśli wyznam jej swoje uczucia… przecież nie mam pewności, czy ona również coś
do mnie czuje. Poczekam może coś się zmieni, może między nami coś zaiskrzy …
Minęło
może jakieś piętnaście minut i zauważyłam Asię zbiegającą po szpitalnych
schodach. Wyglądała pięknie, uśmiechnięta, pozytywnie
nastawiona do życia podążała w stronę parkingu, gdzie ja siedziałem w samochodzie
czekając na nią. Ale chwila… jakiś koleś do niej podszedł i zaczął się do niej
przytulać, ona wyraźnie nie była z tego zadowolona, wyrywała się z jego
uścisku. Zdenerwowany wysiadłem z auta i pobiegłem w jej stronę.
__________________________________________________________
Witam Was po ponad czterech miesiącach przerwy! Rozdział specjalnie dla Katarzyny :) Lecę oglądać mecz! POLSKA BIAŁO-CZERWONI !!!
Pozdrawiam ;**
DO BOJU POLSKOOOO !!!