Wsiadłam
do mojego BMW i powoli przemierzałam ulice Rzeszowa. Po dziesięciu minutach
podróży po zakorkowanym mieście w końcu dotarłam na osiedle, gdzie mieszkał
Maciek. Zaparkowałam pod blokiem i wysiadłam z samochodu. Na szczęście miałam
klucz do mieszkania i spokojnie mogłam do niego wejść. Maciek nie miał
zielonego pojęcia, że już wróciłam, więc postanowiłam zrobić mu niespodziankę.
Wjechałam
windą na czwarte piętro i zatrzymałam się na chwilę pod drzwiami z numerem
dziewiętnaście. Poprawiłam włosy i otworzyłam drzwi do mieszkania Maćka. Po
przekroczeniu progu mieszkania do moich uszu dochodziły jakieś dziwne odgłosy z
sypialni, stwierdziłam, że tam pójdę.
To
co zobaczyłam przekroczyło moje najśmielsze oczekiwania. Mój chłopak, a
właściwie to w tym momencie już mój były znajdował się w dość dwuznacznej
sytuacji, uwaga i to z moją najlepszą przyjaciółką!? W tym momencie zarówno
torebka jak i klucze, które trzymałam w dłoniach znajdowały się już na
podłodze, a oni ,,zeskoczyli’’ z siebie. W tym momencie czułam się okropnie
jakby ktoś zrzucił na mnie tonę gwoździ, które powbijały mi się we wszystkie
części ciała, poczynając od głowy, a kończąc na stopach.
-Asia
to nie jest tak jak myślisz. –zaczął Maciek.
No,
tak w tej sytuacji mogłam się spodziewać takiego ,,przywitania’’.
-A,
co mam myśleć?! Ja wyjeżdżam na kilka dni do pracy, a ty na boku posuwasz …
moją przyjaciółkę? –krzyczałam mu prosto w twarz. –I co teraz mamy wspólnie żyć
i o tym zapomnieć?! To chyba coś ci się pomyliło! A ty. –powiedziałam do Kaśki i
podeszłam do niej. –Myślałam, że jesteśmy przyjaciółkami, znamy się od
podstawówki, a ty odwalasz mi taki numer? Myślałam, że na tobie mogę
polegać.-powiedziałam, a do moich oczu automatycznie napłynęły łzy.
-Ale
Aśka to nie tak. –powiedziała moja była przyjaciółka.
-Skończ
już! Oboje już skończcie, nie mam nawet ochoty was słuchać! –wykrzyczałam im to
prosto w twarz. –W najbliższym czasie ktoś tu przyjdzie po moje rzeczy, które
tu zostały. Klucze ci zostawiam.
-Asiaa.
–powiedział łagodnym głosem Maciek.
-Skończ.
Nie chce was znać! Żegnam państwa, możecie pieprzyć się dalej!- krzyknęłam i
trzaskając drzwiami opuściłam to mieszkanie i marzyłam o tym, aby nigdy więcej
nie spotkać tych dwóch osób, które jeszcze niedawno tak wiele dla mnie
znaczyły.
Wyszłam
z bloku, który zamieszkiwał Maciek i jak najszybciej udałam się do mojego
samochodu. Gdy do niego wsiadłam oparłam głowę na kierownicy i najzwyczajniej w
świecie rozpłakałam się jak mała dziewczynka. Nie miałam zielonego pojęcia co
mam teraz zrobić. Z jednej strony nie mogę się załamać, bo przecież dostałam
właśnie pracę moich marzeń i do tego we wtorek wyjeżdżamy do Włoch, ale z
drugiej strony najchętniej zamknęłabym się w domu i nie wychodziła z niego
przez co najmniej tydzień. Teraz nie mam nawet z kim porozmawiać, ponieważ
osobą z którą zdradził mnie mój chłopak byłą moja najlepsza przyjaciółka. Po
prostu żyć nie umierać! Po chwili rozmyślań stwierdziłam jednak, że praca jest
ważniejsza. Wytarłam twarz chusteczką i ogólnie doprowadziłam się do porządku i
już po chwili stałam na zakorkowanych ulicach Rzeszowa.
Po
dziesięciu minutach stania w korku dotarłam do ,,Biedronki’’, gdyż muszę
uzupełnić lodówkę, a przy okazji kupić jakieś wino, aby opić zakończenie mojego
związku. Około godziny siedemnastej znalazłam się w domu. Ogarnęłam trochę
mieszkanie i przygotowałam sobie obiad, czyli makaron, a do tego butelka wina.
Po skonsumowaniu jakże smacznego posiłku zasiadłam przy telewizorze i zamiast
oglądać jakieś chore komedie romantyczne, jak każda dziewczyna, która byłaby
teraz w mojej sytuacji, ja włączyłam sobie powtórkę jakiegoś meczu.
O
godzinie dwudziestej drugiej zmęczona tym dniem wzięłam długą gorącą kąpiel, a
następnie poszłam spać.
Wstałam,
na jak dla mnie dość późną porę bo było już sporo po dziesiątej i postanowiłam
się za siebie wziąć, bo zbyt dobrze to ja nie wyglądałam. Czerwone, podkrążone
oczy i roztrzepane włosy, trochę czasu mi zajęło zanim doprowadziłam się do
normalnego stanu. Ubrałam się w zwyczajne sprane dżinsy i do tego założyłam
czarny top. Po upływie kolejnej pustej i smutnej godziny skonsumowałam moje
śniadanie, czyli musli.
Nie
wiedziałam co mam ze sobą zrobić, byłam kompletnie sama bez chłopaka, który
jeszcze dwa dni temu mówił, że mnie kocha i za mną tęskni i bez mojej
,,najlepszej’’ przyjaciółki, która wskoczyłaby za mną w ogień. Po chwili jakże
żmudnych rozmyślań stwierdziłam, że nic mi lepiej nie zrobi na poprawę humoru
jak zakupy. Zabrałam ze sobą moją ogromną torebkę na nogi włożyłam baletki i
wyszłam z mojego pogrążonego smutkiem mieszkania.
Na
zewnątrz pogoda była przepiękna. Słońce świecił, a na niebie nie było ani
jednej, nawet najmniejszej chmurki. Postanowiłam nie marnować tak pięknej pogody i przejść się
te piętnaście minut do centrum handlowego. Wkoło rozbrzmiewał się śpiew ptaków
i aromat przeróżnego rodzaju kwiatów. Jedyną rzeczą, która w tym momencie mnie
dołowała był widok tych wszystkich zakochanych par obściskujących się na każdym
kroku. Jeszcze tydzień temu zapewne ja robiłabym to samo spacerując sobie z
Maćkiem, ale teraz po raz kolejny zdaję sobie sprawę, że jestem zupełnie sama.
Po mojej przechadzce pełnej rozmyślań w końcu dotarłam do centrum handlowego.
Jednak
nie ma to jak poprawić sobie humor poprzez zakupy. Obeszłam chyba wszystkie
możliwe sklepy.Zmęczona i obładowana torbami pełnymi nowych ciuszków
powędrowałam do tutejszej kawiarni, gdzie zamówiłam sobie kawę oraz ciastko z
kremem.
Popijając
kawę i konsumując ciastko doszłam do wniosku, że jedyną rzeczą która jeszcze
jako tako trzyma mnie przy życiu jest moja pasja i zaangażowanie w nią z całego
serca. Gdyby nie moją nowa praca pewną znając moją jakże chorą psychikę już
dawno zrobiłabym coś głupiego. Postanowiłam, że w ,,pracy’’ postaram się
zachowywać bez zmian. Po upływie kilku minut czyjeś duże dłonie zasłoniły moje
oczy. Zdezorientowana oraz trochę przestraszona nie miałam pojęcia kim owy
osobnik może być .
-Zgadnij
kto to? – powiedział swoim jakże ciepły i miłym głosem .
Ostatnio w siatkarskim świecie działo się bardzo dużo ciekawych rzeczy . Między innymi porażka Skry w play-offach i ogromne zamieszanie wśród Skry i Resovii . Całe szczęście, że moje pasiaki grają dalej ! :) Dzisiaj mecz z Delektą, więc o 20 zasiadamy przed telewizory ! ;(
No co za sukinsyn! Jak go dorwę, to gwarantuję, że nogi z dupy powyrywam! Panie Maćku, takie tłumaczenia na nic. W ogóle po co się tłumaczyć, skoro widać jak na dłoni, co zaszło?
OdpowiedzUsuńO, czyżby Zbysiu? :) Liczę na to, że po rozstaniu jeszcze bardziej poprawi jej humor. :P
Genialnie się to czyta! <3
OdpowiedzUsuńzajrzyj do mnie,jeśli mozesz :)http://youcanbemehero.blogspot.com/
dziękuję i na pewno zajrzę :)
Usuńa teraz: czekamy na nowy rozdział! ;)
OdpowiedzUsuńpiszę się w powolnym tempie :) na razie muszę coś dodać na :
Usuńhttp://volleyball-my-lifee.blogspot.com/ , a potem dokończę kolejny rozdział tego opowiadania :) musicie uzbroić się w cierpliwość :)
Kieeeedy coś nowego? :(
OdpowiedzUsuńZapraszam na nowy rozdział! :)http://youcanbemehero.blogspot.com/
ja pieprze co za dupek! jak on mogl! Ale Aska wolna wiec Zibi moze startowac ;D uhm. zajebiste *.*
OdpowiedzUsuń