Na
całe szczęście moje wyniki były pozytywne i nie miałam żadnych przeciwwskazań,
aby podjąć pracę w reprezentacji.
Zadowolona
zbiegłam po szpitalnych schodach i zauważyłam osobę, którą w tym momencie
zniszczyła mój dobry humor. Był to Maciek, o którym chciałam zapomnieć i już prawie
mi się udało, ale on w najmniej odpowiednim momencie musiał pojawić się w moim
prawie poukładanym życiu. Po tym co mi zrobił nie mam najmniejszej ochoty na
niego patrzeć, a co dopiero utrzymywać z
nim jakikolwiek kontakt.
-Asia,
kochanie.- zaczął, a mi momentalnie zrobiło się niedobrze. -Czego ty jeszcze ode mnie chcesz?- zapytałam oczekując na jakąkolwiek satysfakcjonującą mnie odpowiedź, na przykład żebym oddała mu klucze lub zabrała resztę swoich rzeczy.
-Jak to czego, ciebie. –powiedział i zaczął się do mnie zbliżać, po chwili mnie obejmując, wyrwałam się z tego uścisku przeciągu kilku sekund. Na moje szczęście nie był on zbyt dobrze zbudowany, był drobnym mojego wzrostu chamem.
-Pojebało cię do reszty!? Po tym co mi zrobiłeś jeszcze tu bezczelnie przychodzisz i się do mnie przymilasz? Może jeszcze myślisz, że ci wybaczę i do ciebie wrócę? Kaśka ci już nie wystarcza? –zadawałam mu pytanie za pytaniem, krzycząc przy tym niemiłosiernie.
-Przepraszam pana, ale co tu się dzieje? –do akcji wkroczył Bartman odpychając mojego byłego.
-A to co twój nowy chłoptaś?- zapytał z tym swoim głupim uśmieszkiem.
Zbyszek najwyraźniej szykował się do wymierzenia ciosu w twarz Maćka, ale mu w tym przeszkodziłam.
Zwróciłam się w jego stronę i błagalnym tonem wypowiedziałam zdanie:
-Zbyszek proszę cię, chodźmy stąd.
-Zbyszek… a no tak! Przecież to ten twój cały siatkarzyna od siedmiu boleści? Pan Bartman jak mniemam? -zapytał śmiejąc się przy tym.
No cóż… stało się, polała się krew. Dokładniej to krwawił Maciek, który znokautowany przez Bartmana, zbierał na chodniku swoje zęby.
-Pożałujesz tego, a z tobą się jeszcze policzę. –wykrzyczał wskazując mnie palcem.
-Spróbuj ją dotknąć choćby jednym palcem, a wtedy razem policzymy twoje ząbki.- zagroził mu Bartman, potrząsając nim porządnie.
Nie powiem, że poniekąd zaimponował mi w tym momencie swoim zachowaniem.
-Jeszcze zobaczymy. –krzyknął do nas kiedy zaczęliśmy się oddalać od miejsca zdarzenia.
-A weź spierdalaj! –odpowiedział mu Zbyszek na odchodne, odwracając się w jego stronę.
Po upływie kilkudziesięciu sekund, znaleźliśmy się w zbyszkowym samochodzie, który w tym momencie wydawał mi się najbardziej przyjemnym i bezpiecznym miejscem na ziemi. Miałam wrażenie, że przy jego boku nie grozi mi żadne niebezpieczeństwo.
Niezręczną, ale poniekąd miłą ciszę, przerwał równie miły głos Bartmana.
-Kto to był? –zapytał patrząc mi w oczy.
-Mój były, który zdradził mnie z moją byłą najlepszą przyjaciółką. –odpowiedziałam mu szczerze, jednym tchem, spoglądając w jego zielone tęczówki.
-Acha, o więcej nie pytam. –powiedział i uśmiechnął się do mnie lekko. –No, to teraz chyba mam cię odwieść do domu, co? –zapytał znów posyłając mi nieziemski uśmiech, najwyraźniej chciał poprawić mi humor, ale jak na razie raczej mu to nie wychodziło.
-Jeśli masz czas i ochotę. –odpowiedziałam mu lekkim uniesieniem kącików swoich ust, który poniekąd wyglądał jak uśmiech.
-Dla ciebie zawsze. –uciął krótko, powalając mnie przy tym swoim zniewalającym uśmiechem. Przekręcił kluczyk w stacyjce i ruszył przed siebie, mknąc co najmniej 100 kilometrów na godzinę.
Wyjaśniłam Zbyszkowi dokładną drogę do mojego miejsca zamieszkania. Zaproponowałam mu w zamian małą rekompensatę w postaci kawy. W końcu musiałam mu się odpłacić za to całe zajście z Maćkiem. Nadal byłam zażenowana oraz zdruzgotana tym całym wydarzeniem. Zibi jak na razie był jedyną osobą, która dowiedziała się o zakończeniu naszej znajomości. Nawet rodzicom się jeszcze nie pochwaliłam i zapewne gdyby nie ta sytuacja przed szpitalem dalej sama bym się z tym truła. Z jednej strony czułam ulgę, że się komuś wygadałam, a z drugiej czułam się źle, że tą osobą stał się mężczyzna, który przed kilkoma dniami całował mnie w hotelowym holu…
______________________________________________________________________
Witam moje kochane czytelniczki po półrocznej przerwie! :) Możecie się gniewać, ale ja osobiście chyba potrzebowałam tej przerwy. :) Chociaż mam cichą nadzieję, że nie macie mi tego za złe. Teraz powinno być chyba tylko lepiej. ; p
A tak na marginesie to składam wam najlepsze życzenia z okazji mijających już ŚWIĄT :) wszystkiego co najlepsze. ; * Grey.
+ zzapraszam na opowiadanie mojej przyjaciółki, które mam nadzieję odżyje. :D
http://zolty-poranek-z-siatkarzem.blogspot.com/
Aj aj aj. Wreszcie! Hmm zua Kaśka. Mam nadzieje, że następny pojawi się w mniejszym odstępie czasowym. I ten Zibi superhiroł. ;d. Weny Aśkuu /Kaśka
OdpowiedzUsuńPS. Dziękuję za reklamę bloga. Niedługo będzie trojeczka.
O matko! Świetny rozdział. Czytałam go w Sylwestra i nie ma mojego komentarza... dziwne. Przepraszam za to!
OdpowiedzUsuńProszę Cię dodaj następny epizod, bo nie mogę się doczekać dalszych losów bohaterów.