sobota, 29 grudnia 2012

Rozdział 3


-Dziękuję . –powiedziałam i spojrzałam w górę . Myślałam , że się od niego nie uwolnię .
Odprawiłam wieczorny rytuał przebrałam się w piżamę i już miałam się kłaść , gdy naglę usłyszałam jakieś wycie zza ściany .
-To są jakieś żarty ?! – po raz kolejny zwróciłam się do tego Pana w górze . Miałam nadzieję , że zaraz skończy . Mój sąsiad zza ściany drze się jakby go ze skóry obdzierali . Przykryłam głowę poduszką , ale to nic nie dało . Postanowiłam zacząć walić w ścianę .
-Ej , ty tam czy mógłbyś się uciszyć ?!-krzyknęłam , na co on odpowiedział mi jeszcze głośniejszym ,,śpiewem’’ , a ja dalej stoję i jak głupia walę w tą ścianę . Zrezygnowana usiadłam pod ścianą . Nareszcie cisza lecz po kilku sekund  ktoś zaczyna pukać w moje drzwi . Postanowiłam otworzyć .
-O nie , czego chcesz ? –spytałam , gdy przed moimi oczyma stanęła postać owego ,,wyjca’’ Zbyszka , stał tam owinięty wyłącznie ręcznikiem , a po jego ciele spływały pojedyncze krople wody .
-Myślałem , że to ty coś chcesz skoro tak walisz w tą ścianę . – powiedział i wlepił we mnie te swoje piękne zielone oczyska .
-A nie , wiesz to tak z nudów . –powiedziałam śmiejąc się .
-No to w takim razie nie przeszkadzam . –powiedział i już się odwracał .
-Ty naprawdę jesteś taki głupi , czy tylko udajesz ?
-Ale o co ci chodzi ? –spytał uśmiechając się zniewalająco .
-Na serio myślisz , że waliłam w tą ścianę z nudów ? Chodziło mi o to żebyś w końcu przestał wyć . –powiedziałam mu na co on zaczął się śmiać .
-Ja wyję ?
-Tak ty .
-Ja ?
-Tak ty . –powtórzyłam się .
-Ja ? – spytał po raz kolejny .
-Ile razy mogę powtarzać … -nie dokończyłam , bo właśnie w tym momencie Zbigniew Bartman mnie pocałował , chciałam się od niego oderwać lecz trzymał moją twarz . Kiedy w końcu mi się to udało odsunął się ode mnie i uśmiechnął się cwaniacko , ja tylko na niego spojrzałam i natychmiast zatrzasnęłam mu drzwi przed nosem . Byłam przerażona ? Chyba tak można by nazwać mój obecny stan . Usiadłam pod drzwiami , a kolana przytuliłam do swojej klatki piersiowej i zaczęłam myśleć nad tym co się przed chwilą stało .
Rano obudziłam się ze strasznym bólem pleców , ponieważ zasnęłam na podłodze nawet nie wiem kiedy . Wstałam wzięłam prysznic , i takie tam , a następnie się ubrałam . Włosy upięłam w wysokiego koczka i ruszyłam na śniadanie .
Czemu ja muszę mieć takiego pecha ? Kiedy wychodziłam z pokoju jak na złość z pokoju obok wychodził Zbyszek . Szybko zamknęłam drzwi i żwawym krokiem w milczeniu  ruszyłam do windy . No kurde , zdążył . A już myślałam , że mi się uda Zibi wszedł do windy i drzwi się zamknęły .  Zapanował krępująca cisza , którą po chwili przerwał Zbyszek .
- Jak się spało ? – spytał patrząc na mnie tymi swoimi zielonymi oczyma .
-Dobrze.-ucięłam krótko i wbiłam wzrok w podłogę.
-To fajnie.-odpowiedział i uśmiechnął się.
Na szczęście niezręczną ciszę przerwał dźwięk otwierających się drzwi windy. W ciszy powędrowałam na stołówkę. Zbyszek szedł tuż za mną.
-Mogę się przysiąść? –zapytałam Igłę , Marcina i Kubiaka.
-Oczywiście. –odpowiedział Michał.
Po chwili na moje nieszczęście dosiadł się do nas Zbyszek. Chłopcy rozmawiali i wygłupiali się , a ja w ciszy konsumowałam moją kanapkę. Po chwili zaczął dzwonić mój telefon , a na wyświetlaczu pojawiło się zdjęcie Maćka.
-Przepraszam chłopcy, ale muszę odebrać.
-Jasne nie krępuj się.- odpowiedział Misiek i posłał w moją stronę uśmiech , który odwzajemniłam.
-No hej .- przywitałam się z Maćkiem.
-Cześć kotek kiedy wracasz? –zapytał .
-Dzisiaj wieczorem powinnam wrócić , a co? –spytałam a moi towarzysze cały czas ukradkiem na mnie spoglądali .
-Nic , po prostu się stęskniłem. – odpowiedział mi , a ja się uśmiechnęłam.
-Ha , no to widzimy się wieczorem. –udzieliłam mu odpowiedzi , a następnie się rozłączyłam .
Oczy chłopców momentalnie powędrowały na mnie i zostałam zasypana morzem pytań .
-Mąż? -zapytał Marcin .
-Coś ty głupi jesteś.-naskoczył na niego Igła . –Przecież ona jest za młoda .
-No to może narzeczony?- zapytał Michał.
-Nie po prostu chłopak . –odpowiedział.
-Wiesz , ze we wtorek wyjeżdżamy do Włoch . –oznajmił mi Krzysiek.
-Słyszałam o tym , ale przecież muszę jechać do domu i zabrać jakieś rzeczy , bo mamy tam być jakiś tydzień . –odpowiedziałam mu.
-A daleko mieszkasz ? –zapytał Możdzon .
-W Rzeszowie . –odpowiedziałam z wielkim uśmiechem na twarzy .
-Co? I nigdy Cię nie spotkałem? – powiedział zbulwersowany Igła .
-Widzisz najwidoczniej masz pecha , bo ja cię widziałam  kilka razy na meczach . –odpowiedziałam z jeszcze większym uśmiechem niż przed chwilą .
Rozmawiałam jeszcze przez dłuższą chwilę z Krzyśkiem , Michałem i Marcinem , a mój czwarty towarzysz był jakiś nieobecny. Po skończonym śniadaniu chłopcy mieli trzydzieści minut przerwy , a następni ,,odprawę’’ . Andrea poinformował nas dokładnie o wtorkowym wyjeździe i każdy mógł wracać w swoje rodzinne strony .
Poszłam do pokoju i zabrałam z niego swój bagaż. Przed  wyjściem jeszcze raz sprawdziłam czy wszystko zabrałam i mogłam już ruszać. Zjechałam windą do holu i wyszłam przed hotel gdzie stał Igła z Bartmanem .
-A wy co tu jeszcze robicie ? –zapytałam .
-Czekamy.-uciął krótko Krzyś .
-Na co? –spytałam ich .
-Na taksówkę . –tym razem odpowiedzi udzielił mi Zbyszek .
-Ej , przecież mogę was podrzucić w końcu mieszkamy w tym samym mieście . Oczywiście jeśli chcecie ? –zapytałam i uśmiechnęłam się do nich , oni tylko spojrzeli na siebie i się zgodzili .
-No to chodźcie . – powiedziałam im i ruszyliśmy w stronę BMW X6.
-Niezła bryka. –powiedział Krzysiek z uznaniem.
-Dzięki. –odpowiedziałam i uśmiechnęłam się . Zawsze lubiłam szybkie i ładne samochody.
-Zamawiam tyły. –krzyknął Igła i wpakował się do samochodu. –Sorry Zbysiu, ale nie ma tu dla Ciebie miejsca. –powiedział i rozłożył się na całym tylnym siedzeniu.
Wsiadłam do samochodu i przekręciłam kluczyk.
-Jedziesz z nami? –zapytałam Zbyszka, który nadal stał przed samochodem.
-A , tak sorry zamyśliłem się. –odpowiedział i wsiadł do samochodu, zapiął pas i ruszyliśmy w drogę do Rzeszowa.
_________________________________________________________________________________
Witam!
Dawno mnie tu nie było , wiem i bardzo Was przepraszam . ; )) Rozdział jest jaki jest , nic nie mówię . ; )
Jak to mówią Święta , Święta i po Świętach . Trochę żałuję , ale z drugiej strony się cieszę . W poniedziałek mamy już Sylwestra , a więc żegnamy stary 2012 rok , który był wspaniały pod każdym względem . Jednak w mojej pamięci najbardziej zapadnie 8 lipca : dzień , w którym to nasi cudowni siatkarze wygrali Ligę Światową . A wam jaki moment mijającego roku najbardziej zapisał się w  pamięci ? :) 

Życzę Wam , aby rok 2013 był jeszcze lepszy od 2012 . Aby dostarczył Wam wiele wrażeń i emocji związanych nie tylko siatkówką , żeby spełniły się wszystkie Wasze marzenia i postanowienia ! ;**


5 komentarzy:

  1. Nigdy jeszcze nie komentowałam, a czytam. Bardzo fajny rozdział.

    Fajnie piszesz, przez co się miło czyta ;)

    Zapraszam do mnie:
    www.my-life-is-so-sick.blogspot.com

    POZDRAWIAM :3

    OdpowiedzUsuń
  2. ciekawe, co jest powodem takiej nieobecności Zibiego ? ;>
    ten pocałunek zamurowało mnie wręcz ;p

    OdpowiedzUsuń
  3. Wiesz, takim Zbysiem w samym ręczniku to ja bym nie pogardziła. Mógłby sobie wyć do woli. :P Już nie mówiąc o całowaniu!
    I czyżby był zazdrosny? Hm, coś szybko układa sobie plany w stosunku do naszej bohaterki. :D
    Dziękuję i również szczęśliwego nowego. :*

    OdpowiedzUsuń
  4. http://beenoughopowiadanie.blogspot.com/ zapraszam na nowy :D :*

    OdpowiedzUsuń
  5. Bardzo mnie to zaciekawiło :) Już nie mogę się doczekać kolejnego wpisu :P

    OdpowiedzUsuń